Przyznam, że na artykuł o mnie na łamach Wirtualnej Polski trafiłem przypadkowo, była to dla mnie bez wątpienia miła niespodzianka. Jednak, tak jak mile zaskoczył mnie fakt opisania i cytowania mojego tekstu o Czarnobylu na tak dużym portalu to jednocześnie zasmuciły mnie komentarze, które pod artykułem tym się pojawiły.
Nie czytając bowiem docelowego wpisu blogowego na mojej stronie (do którego dziennikarka Karolina Błaszkiewicz dała odnośnik w swoim wpisie) i nie widząc, o czym dokładnie piszę, zostałem przez część czytelników skrytykowany za sam fakt pojawienia się na terenie tzw. „zony”.
„ten gosciu jak widac nie ma pojecia o promieniowaniu i jego skutkach, to nie jest tak ze wchodzisz i padasz jak mucha, skutki sa odlegle w czasie, szczegolnie niebezpieczne dla mlodych ludzi” – mysza
(pisownia oryginalna)
To tylko jeden z komentarzy pod tekstem o Czarnobylu na Wirtualnej Polsce, a przecież w moim wpisie dokładnie była ta sprawa wyjaśniona – nie pisałem o tym, że promieniowanie w ogóle nie jest niebezpieczne. Pisałem o tym, że na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia promieniowanie jest w większości miejsc niskie. Wręcz porównywalne do tzw. promieniowania tła (czyli naturalnego promieniowania) w wielu miejscach na Ziemi, w tym i w Polsce, a zarazem niższe niż promieniowanie tła w niektórych częściach świata (np. w Iranie). Na końcu mojego tekstu podałem także wartość całej dawki promieniowania, jaką przyjąłem przez kilka dni pobytu w tym miejscu, a mierzone nieustannie przez dozymetr – specjalistyczne urządzenie do pomiaru dawki promieniowania. Aż kusi, żeby podobny pomiar zrobić w Polsce, aby dać porównanie, które być może niektórym osobom zrobi rewolucję w poglądach na ten temat.
„A ci ludzie co poumierali te mutacje to z jakiego powodu???” – komentator podpisany jako „Co za bzdury”
(pasowania oryginalna)
Jak widać, skala niewiedzy, strachu i sięganie po historie z serii „urban legends” jest w społeczeństwie tak duża, jeśli chodzi o temat Czarnobyla, że pomimo upływu kilkudziesięciu lat od tej katastrofy, nadal powiela się wymyślne dane na temat tamtych wydarzeń. A przecież wystarczy rzucić okiem do wiarygodnych źródeł i opracowań, które mówią o… 31 ofiarach śmiertelnych tej katastrofy. To zupełnie inna skala, niż wiele osób sobie wyobraża. Mutacje? Nie wiem, czy autorowi komentarza chodzi o te wszystkie wymyślne pseudo-archiwalne materiały dotyczące różnych dziwnych istot, ale jakby dobrze poszukał, nawet w internecie, to by się zapewne zdziwił, że przyroda na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia ma się dobrze. Nawet bardzo dobrze! Przez brak ludzi w tym rejonie natura doskonale się odradza i przejmuje te tereny. Żyje na nich coraz więcej dzikich zwierząt, również tych rzadszych w przyrodzie, a wszystkie są okazami zdrowia, a nie wymyślnymi mutantami z gier, filmów, czy książek post-apokaliptycznych.
Nie będę odnosił się do wszystkich komentarzy, które się tam pojawiły, natomiast na zakończenie pozostawię jeszcze tylko jeden pozytyw wśród komentarzy, który moim zdaniem doskonale podsumowuje całość:
„Ś.p. Pan Jaworowski się w grobie przewraca od komentarzy pod tym artykułem.” – Hayt
(pisownia oryginalna)
Przypomnę jeszcze tylko, że p. Zbigniew Jaworowski, był lekarzem radiologiem pracującym w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Jako profesor nauk medycznych głosił, że skutki genetyczne po katastrofie elektrowni w Czarnobylu były w rzeczywistości mniejsze, niż to się powszechnie sądzi. Choć jak widać, internauci mają lepszą wiedzę od naukowca.
Przeczytaj też:
Rzuć okiem również na tekst, do którego odnosiła się Wirtualna Polska – „Czarnobyl nie zabija. Czarnobyl umiera”.
Rzuć też okiem na inne moje teksty o Czarnobylu.