Przyznam, że na artykuł o mnie na łamach Wirtualnej Polski trafiłem przypadkowo, była to dla mnie bez wątpienia miła niespodzianka. Jednak, tak jak mile zaskoczył mnie fakt opisania i cytowania mojego tekstu o Czarnobylu na tak dużym portalu to jednocześnie zasmuciły mnie komentarze, które pod artykułem tym się pojawiły.

Tomasz Merwiński w Wirtualnej Polsce - zwiedzanie Prypeci i Czarnobyla

Nie czytając bowiem docelowego wpisu blogowego na mojej stronie (do którego dziennikarka Karolina Błaszkiewicz dała odnośnik w swoim wpisie) i nie widząc, o czym dokładnie piszę, zostałem przez część czytelników skrytykowany za sam fakt pojawienia się na terenie tzw. „zony”.

„ten gosciu jak widac nie ma pojecia o promieniowaniu i jego skutkach, to nie jest tak ze wchodzisz i padasz jak mucha, skutki sa odlegle w czasie, szczegolnie niebezpieczne dla mlodych ludzi” – mysza
(pisownia oryginalna)

To tylko jeden z komentarzy pod tekstem o Czarnobylu na Wirtualnej Polsce, a przecież w moim wpisie dokładnie była ta sprawa wyjaśniona – nie pisałem o tym, że promieniowanie w ogóle nie jest niebezpieczne. Pisałem o tym, że na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia promieniowanie jest w większości miejsc niskie. Wręcz porównywalne do tzw. promieniowania tła (czyli naturalnego promieniowania) w wielu miejscach na Ziemi, w tym i w Polsce, a zarazem niższe niż promieniowanie tła w niektórych częściach świata (np. w Iranie). Na końcu mojego tekstu podałem także wartość całej dawki promieniowania, jaką przyjąłem przez kilka dni pobytu w tym miejscu, a mierzone nieustannie przez dozymetr – specjalistyczne urządzenie do pomiaru dawki promieniowania. Aż kusi, żeby podobny pomiar zrobić w Polsce, aby dać porównanie, które być może niektórym osobom zrobi rewolucję w poglądach na ten temat.

„A ci ludzie co poumierali te mutacje to z jakiego powodu???” – komentator podpisany jako „Co za bzdury”
(pasowania oryginalna)

Jak widać, skala niewiedzy, strachu i sięganie po historie z serii „urban legends” jest w społeczeństwie tak duża, jeśli chodzi o temat Czarnobyla, że pomimo upływu kilkudziesięciu lat od tej katastrofy, nadal powiela się wymyślne dane na temat tamtych wydarzeń. A przecież wystarczy rzucić okiem do wiarygodnych źródeł i opracowań, które mówią o… 31 ofiarach śmiertelnych tej katastrofy. To zupełnie inna skala, niż wiele osób sobie wyobraża. Mutacje? Nie wiem, czy autorowi komentarza chodzi o te wszystkie wymyślne pseudo-archiwalne materiały dotyczące różnych dziwnych istot, ale jakby dobrze poszukał, nawet w internecie, to by się zapewne zdziwił, że przyroda na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia ma się dobrze. Nawet bardzo dobrze! Przez brak ludzi w tym rejonie natura doskonale się odradza i przejmuje te tereny. Żyje na nich coraz więcej dzikich zwierząt, również tych rzadszych w przyrodzie, a wszystkie są okazami zdrowia, a nie wymyślnymi mutantami z gier, filmów, czy książek post-apokaliptycznych.

Nie będę odnosił się do wszystkich komentarzy, które się tam pojawiły, natomiast na zakończenie pozostawię jeszcze tylko jeden pozytyw wśród komentarzy, który moim zdaniem doskonale podsumowuje całość:

„Ś.p. Pan Jaworowski się w grobie przewraca od komentarzy pod tym artykułem.” – Hayt
(pisownia oryginalna)

Przypomnę jeszcze tylko, że p. Zbigniew Jaworowski, był lekarzem radiologiem pracującym w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Jako profesor nauk medycznych głosił, że skutki genetyczne po katastrofie elektrowni w Czarnobylu były w rzeczywistości mniejsze, niż to się powszechnie sądzi. Choć jak widać, internauci mają lepszą wiedzę od naukowca.


Przeczytaj też:

Rzuć okiem również na tekst, do którego odnosiła się Wirtualna Polska – „Czarnobyl nie zabija. Czarnobyl umiera”.

Rzuć też okiem na inne moje teksty o Czarnobylu.