“Mądrość Toskanii” to już kolejna z książek, której autorem jest Ferenc Máté, a której nie tylko tytuł, ale i cała treść obraca się wokół tego słynnego regionu Włoch. I nie ma w tym nic dziwnego, bo i w końcu to tam właśnie przeprowadził się pisarz i tam prowadzi swoje życie, którego na swój sposób musiał nauczyć się na nowo. Bowiem musiał przestawić się na rytm wytyczany przez codzienność tej części świata. Ale wygląda na to, że wpasował się w to doskonale, gdyż zamienił się w istnego lokalnego patriotę.

“Mądrość Toskanii” to już nie tylko zachwyt Ferenca Máté nad cudownością tego skrawka półwyspu apenińskiego, jakiej możemy zaznać w “Winnicy w Toskanii” (jednej z poprzednich książek), to już jest wręcz… zachłyśnięcie się nią. Niestety, w moim odczuciu zachłyśnięcie się nią w niezdrowy sposób. Oczywiście dzięki temu poznajemy ją bliżej i lepiej, bowiem Autor mówi o niej sporo, w różnym kontekście, zachwalając nie tylko przyrodę, pogodę i smak wina, ale i społeczność. Rzekłbym, że wręcz posuwa się dalej, gdyż nie tylko o zachwalanie chodzi, ale wręcz o bezkrytyczne wynoszenie na piedestał. No cóż, od inteligentnego, dorosłego człowieka oczekiwałbym pod tym względem czegoś więcej. A czuję się tym bardziej zawiedziony, że “Winnicę w Toskanii” pochłonąłem z niebywałą przyjemnością.

Podobnie jak w poprzednich książkach Ferenca Máté, tak i tutaj poczujemy ciepło włoskiego słońca, smak i aromat toskańskich przysmaków. Ale poczujemy też zrzędzenie starszego człowieka na otaczający go świat. “Bo kiedyś było lepiej”. Owszem, było, a w trakcie owego “kiedyś” ludzie mówili, że jeszcze dawniej było lepiej… i tak w nieskończoność.


Przeczytaj też:

Może szukasz więcej książek o Toskanii?